Inka Jabłońska, Imbirowa miłość

książka, okładka

Święta i cały przedświąteczny okres to czas, kiedy w telewizji pojawiają się filmy z fabułą osadzoną w bożonarodzeniowym klimacie, a wydawcy coraz częściej zasypują nas premierami książek, na których okładkach pełno jest jodłowych gałązek, śniegu, bombek i innych symboli. Nigdy nie ciągnęło mnie do tych przesyconych słodyczą pozycji, zazwyczaj czytuję jedynie "okołoświąteczną" literaturę dziecięcą, jednak czasem, w poszukiwaniu lektury lekkiej, dam się skusić (z różnym skutkiem) na "bożonarodzeniową" obyczajówkę.

W tym roku wybór padł na Imbirową miłość Inki Jabłońskiej, której różowa okładka w ogóle nie jest w moim guście. Taki paradoks, prawda? Powtarzam, że nie będę czytać świątecznych powieści, z komedią w książkowym wydaniu też nie jest mi po drodze, a tu ulegam pokusie. Ale wiecie co? Nie żałuję.

Bohaterki powieści są dwie. Najpierw poznajemy Lucy, która mieszka w starym, odziedziczonym po przodkach (odzyskanym przez matkę) dworku, w którym wynajmuje pomieszczenia na działalność kulturalną i boryka się z całą serią spadających jej na głowę napraw i remontów. Roxie natomiast mieszka w Warszawie i jest aktorką, od lat odgrywającą jedną postać w telenoweli. Niestety po nieudanym romansie z kolegą z planu dowiaduje się, że zostaje wykreślona z obsady i ma do odegrania ostatnią scenę, w której jej postać zginie.

Przed siostrami Dębińskimi trudny okres, bowiem znów mają znaleźć się pod jednym dachem na cały okres świąteczny, a stosunki między nimi są - delikatnie mówiąc - nie najlepsze. I od tego momentu nie powiem nic więcej, żebyście sami mieli przyjemność z odkrywania ich perypetii. Wiadomo, że jeśli to komedia romantyczna, to muszą pojawić się w niej mężczyźni do pary i to wszystko, co powinniście w tej chwili wiedzieć.

Zdecydowaną zaletą książki jest to, że akcja toczy się od końcówki listopada do świąt, co czyni powieść idealną lekturą na ten właśnie przedświąteczny czas. Niewielkiej objętości, lekka, ale ciepła powieść to dobra rozrywka na jeden-dwa wieczory, idealna po zabieganym dniu.

Jak na komedię romantyczną przystało, jest i romantycznie, i zabawnie. Może nie jest to książka, przy której parskałam śmiechem na każdym kroku, ale autorce udało się sprawić, że czytałam ją z szerokim uśmiechem na twarzy, wyraźnie rozbawiona. Perypetie sióstr były dość zabawne, ale moje serce zdobyły przede wszystkim pewne krewkie staruszki.

Wątek romantyczny powieści mieści się z jednej strony w utartych schematach typowych dla tego gatunku, ale autorce udaje się nie popaść w banał, a postaci, które wikła w relacje, nie są ani płaskie, ani bezbarwne. To ludzie, z którymi miło spędzić czas w czasie lektury, każda z indywidualną historią, cechami charakteru i temperamentem, który ma wpływ na otoczenie. Pewna przewidywalność wcale nie jest tu wadą, bo tę książkę czyta się naprawdę miło, a do tego ubarwiają ją szczegóły, które utrzymują zainteresowanie fabułą.

Inka Jabłońska pisze z lekkością, która ułatwia obiór tej historii, ale też z humorem i emocjami. Bohaterom trudno nie kibicować, nawet jeśli wiemy, jak zakończy się ta opowieść, jesteśmy ciekawi, jakimi drogami autorka poprowadzi ich do finału. Samo poznawanie bohaterów z pierwszego i drugiego planu okazuje się świetną zabawą.

Spodobała mi się niejednowymiarowość relacji łączących poszczególne postaci. Nic nie jest tu czarno-białe czy zero-jedynkowe - tam, gdzie jest miłość, pojawiają się obawy, przeszłe doświadczenia wpływają na teraźniejsze decyzje, a posiadanie rodzeństwa może być źródłem zarówno radości, jak i frustracji.

To, co dzieje się w życiu bohaterów, utrzymuje się w granicach prawdopodobieństwa, książka nie jest więc infantylną bajeczką o księciu z baki (mimo że wpisuje się w gatunkowe ramy i sięgając po nią, godzimy się na pewne fabularne uproszczenia), a poziom słodyczy przełamany jest dawką humoru i właśnie pokazaniem wielowymiarowości relacji.

Imbirowa miłość to lekka, zabawna, zgrabnie napisana historia idealna na chłodne grudniowe wieczory. Lektura, która odpręża, przywołuje uśmiech na twarzy i pozostawia czytelnika z ciepłem w serduchu. Nie zamieni mnie w miłośniczkę gatunku, ale na pewno sprawiła, że nie będę się przed nim kategorycznie wzbraniać.A i po kolejne powieści autorki sięgnę z ciekawością.
 
książka, okładka
 

Autor: Inka Jabłońska

Tytuł: Imbirowa miłość

Wydawca: Mando

Komentarze

Popularne posty